szukając w nim wsparcia. Co za pomysły! Od
razu rozbolą ich brzuchy, a rano będą jak z krzyża zdjęci. Do południa będą narzekać i marudzić. Jednak nie doczekała się, by Pierce na nią spojrzał. Skoncentrował się na dzieciach. - A co Amy i ja mielibyśmy robić przez cały wieczór? - zapytał. Bliźniaki identycznym gestem wzruszyły ramionami. - Możecie sobie pograć w karty - zaproponował Jere-miah. - Albo pożyczymy wam naszą nową układankę. Benjamin sięgnął po kubek z mlekiem. - Mamusia i tatuś zawsze mają co robić, gdy urządzamy swój wieczorek. Zamykają się u siebie i dają nam spokój. Wcale się do nas nie wtrącają. Teraz Pierce spojrzał na Amy. W jego oczach błyskały niebezpieczne ogniki. - Domyślam się, że dają wam spokój - powiedział, zniżając lekko głos. Amy poczuła łaskotanie w żołądku. Benjamin zrobił poważną minę. - Naprawdę do nas nie przychodzą - zapewnił żarliwie i otarł buzię rączką. - Myślę, że grają sobie w sypialni w gry planszowe. Pierce rzucił Amy szelmowskie spojrzenie. Amy odsunęła krzesło i podniosła się. - Pierce, mógłbyś na chwilę przyjść do kuchni? Pomógł-byś mi przynieść szarlotkę. - Ja jeszcze nie skończyłem jeść - zaprotestował Jere-miah. - Nie popędzaj mnie, Amy, bo to jest pyszne. Amy roześmiała się. - Dzięki za miły komplement! Za chwileczkę do was wrócimy. Jedzcie sobie spokojnie. Ty też, Benjamin, dobrze? Nie spiesz się. Chłopcy pokiwali głowami. Pierce położył serwetkę obok swojego nakrycia i podążył za Amy do kuchni. - Czy ty to słyszyszałaś? - zapytał z niedowierzaniem, gdy już wyszli z jadalni. - Co ta moja siostra wyczynia? Gdy chce sobie pofiglować z mężem, wmawia dziecia kom, że robi im wyjątkową przyjemność, sadzając ich przed telewizorem, by mogli do oporu gapić się w ekran i opychać chipsami i innymi paskudztwami. Nawet wymyśliła specjalną nazwę na taką okazję. - Prychnął z niesmakiem. - Wieczorek dla dzieci! Myślałby kto! Niech no tylko Cynthia wróci do domu! Powiem jej, co o tym myślę! Trochę się z niej ponabijam.