- Chyba nie muszę cię zapewniać, że nigdy w życiu nie tknąłem nawet
włosa na głowie tych dziewczyn? Nie odpowiedziała. - Na miłość boską, Izabelo! - Sama nie wiem, co myśleć - wyznała bezradnie. - Oczywiście, bardzo trudno mi wierzyć, że byłbyś do tego zdolny... - Wolałbym umrzeć, niż zrobić coś takiego! - Szok narastał teraz ze zdwojoną siłą, biorąc górę nad biernością. - Mieszkamy już tak długo pod jednym dachem, że chyba mnie dostatecznie poznałaś. - To dla mnie bardzo trudne. Nie mogę zignorować tego, co mi powiedziała Flic, podobnie jak nie mogę zignorować tych siniaków i zadrapań. - Wyciągnęła z worka ręcznik. - Ani tego. Matthew zmusił się do myślenia. - Próbowałaś sama porozmawiać z Imo? - Ona nie chce o tym mówić. - Może dlatego, że nie ma o czym. Przynajmniej nie o czymś realnym. - Nagle znów wróciły do niego te sny - ich treść, choć taka absurdalna i mglista. - Śniło mi się... - urwał. - Co ci się śniło? Nareszcie! - Czekolada! Flic przed spaniem zrobiła mi czekoladę. - I co z tego? - Ty nie piłaś? Pokręciła głową. - Nic nie wiem o żadnej czekoladzie. Może już byłam na górze. Matthew zerwał się na nogi. - Boże! - No co? - przestraszyła się Izabela. - Matthew? - Flic przyniosła tę czekoladę specjalnie dla mnie, rozumiesz? Ona nigdy nie robi takich rzeczy, prawda? - Czasem robi. Nie odpowiadał. Jego umysł pracował na najwyższych obrotach. - Kubek... Nie ten - dodał, widząc, że Izabela spogląda na kubek z kawą na biurku. - Tamten po czekoladzie. Zostawiłem go w salonie... chyba. Sprzątnęłaś go już? - Nie, jeszcze niczego nie ruszałam. 236 - Dzięki Bogu. Wyminął ją szybko i przeszedł przez hol do salonu. Kubek zniknął. Matthew rozejrzał się dookoła, obrzucił wzrokiem półki z książkami, stoliki, nawet podłogę. Bez rezultatu. Jeszcze raz wyminął Izabelę - tym razem w korytarzu, kierując się do kuchni. Dwa kubki stały w zlewie razem z rondelkiem po mleku i łyżką. Zerknął na zmywarkę. Miała szczelnie zamknięte drzwi, w porannym świetle migotało światełko na przycisku „Wł". - Jasne - mruknął. Obrócił się na pięcie i zobaczył, że Izabela patrzy na niego ze zdumieniem. - Myślisz, że do reszty zgłupiałem, bo gadam do siebie? - Uśmiechnął się cierpko. - Zmienisz zdanie, kiedy ci powiem, co, według mnie, tu zaszło. Wyłączył zmywarkę, uchylił drzwi i odczekał chwilę, aż opadnie para. Dopiero wtedy otworzył drzwi na całą szerokość i wyciągnął górny koszyk. - W porządku - mruknął ochryple i pokazał palcem na zlew. - Jeden kubek dla Flic, drugi dla Imogen. - Cofnął się o krok i ironicznie teatralnym gestem wskazał w głąb maszyny. - I jeden mój. Widzisz?