więcej krwi.

  • Alojzy

więcej krwi.

05 February 2023 by Alojzy

– Świetnie się trzymasz – zapewniła Rainie woźnego. Przyklęknęła i uśmiechnęła się do niego. – No więc, co się tutaj stało, Bradley? – Ranili... mnie. – Nie żartuj, naprawdę? – Zmuszała się do beztroskiego tonu, jak gdyby ucinali sobie pogawędkę przy obiedzie. – Widziałeś, kto to zrobił? – Wyszedł... zza... rogu. Skóra Bradleya przybierała błękitnawy odcień. Sinica. Potem nastąpi wstrząs oligemiczny na skutek upływu krwi i w końcu utrata przytomności. Jeśli krwawienie nie zostanie powstrzymane, Bradley umrze. Walt i Emery uwijali się jak w ukropie, ale kolejne bandaże nasiąkały czerwienią. – Usłyszałem strzały... wydyszał ranny. – Chciałem... pomóc. – Jesteś dzielny, Bradley. Skrzywił się. – Wyszedł zza rogu... bum. Nie... widziałem. – Kto strzelał? – Tak. – Oddech ze świstem wydobywał się z piersi Bradleya. – Walczyłem w Wietnamie. Dziwne... myślałem, że to raczej tam... Oczy poleciały mu nagie do góry. Walt przeklął ostro. – Kurwa, potrzebuję więcej gazy. Emery. Emery trzymał pustą apteczkę. – Skończyła się. – Zabieramy go – rozkazał Walt, sięgając po łóżko na kółkach. Policjantka odsunęła się. – To nic nie da – zaoponował Emery. – Szpital jest za daleko. – Śmigłowiec? – rzuciła Rainie z nadzieją w głosie. – Wezwaliśmy siedem minut temu. Pewnie trzeba by jeszcze czekać z pięć minut. – Cholera – Cunningham był bliski histerii. – Powstrzymajcie krwawienie. Zróbcie coś dla niego. On umiera, nie widzicie? – Błyskawicznie zdarł z siebie beżową koszulę, którą z taką dumą kupił przed dwoma miesiącami. – Macie, może się przyda. – Nie wystarczy – jęknął Walt. – Ranę trzeba mocno zabandażować. – Schowek woźnego – zawołała Rainie. – Tutaj. Może coś znajdziemy. – Chusteczki higieniczne – podchwycił Walt. – Mogą zdziałać cuda! Chuck był najbliżej. Złapał za metalową gałkę i pociągnął mocno. Drzwi ani ruszyły. Uderzył w nieotwartą dłonią. Bez rezultatu. Wtedy sięgnął po broń. – Jezus Maria! – Rainie dopadła Chucka i zanim zdążył strzelić, wytrąciła mu pistolet z ręki. Czuła jak narasta w niej wściekłość. – Cholera jasna. Nigdy mi tego nie rób! Nie na miejscu przestępstwa, gdzie możesz zniszczyć dowody i nie w budynku, gdzie wszyscy umierają ze strachu. Połowa rodziców przybiegłaby tu zaraz ze strzelbami i podziurawiła cię jak sito. – Musimy otworzyć te drzwi! – upierał się Chuckie. – No to je wyważ. Nie jesteś ze szkła. Chuckiemu rozbłysły oczy. Rzucił się z rozbiegu na drewnianą płaszczyznę, a Rainie stanęła tak, żeby go osłaniać. Wszystkie klasy były pozamykane. Kto myśli o zamykaniu drzwi, kiedy zagrożone jest jego życie? Kto więc to zrobił? Kto miał na to wystarczająco dużo czasu? Nie uczniowie. Nie nauczyciele. Pozostawała tylko jedna możliwość. Zamek puścił. Cunningham wydał okrzyk triumfu i zanim Rainie zdążyła go powstrzymać, zniknął w ciemnym pomieszczeniu. A po chwili przeraźliwy krzyk zmroził jej krew w żyłach. – O Jezu! Tu jest jakiś dzieciak! Walt i Emery zareagowali błyskawicznie, ale Rainie zagrodziła im drogę. – Sama sprawdzę – oznajmiła. – Boże, Walt, ty już zrobiłeś swoje. Wsunęła się do schowka i zamrugała gwałtownie, żeby oczy przyzwyczaiły się do mroku. W kącie Cunningham pochylał się nad dziewczynką która leżała zwinięta w kłębek. Widać było tylko złociste włosy. Dziecko podniosło głowę. Rainie natychmiast je poznała. – Becky O’Grady! Kochanie, dobrze się czujesz?

Posted in: Bez kategorii Tagged: warsaw shore uczestnicy, nieudana koloryzacja, klasyczny kok,

Najczęściej czytane:

za kierownicą siedziała jego żona.

Teraz, gdy patrzył na skraj rozlewiska, gdzie widział ją po raz ostatni, przeszył go dreszcz, miał wrażenie, że ktoś obserwuje go w milczeniu. Odwrócił się szybko, lekko szczękając zębami. Spojrzał w okna domu. ... [Read more...]

uch. ...

Zaparkował na starym miejscu, wyjął kluczyki ze stacyjki i znowu spojrzał w lusterko. Tym razem skupił się nie na swoim odbiciu, ale na kobiecej postaci na skraju parkingu. Jennifer! ... [Read more...]

jego obecnym stanie ...

nie bardzo mógł dyskutować. – Miałeś jakiś konkretny powód, żeby przyjechać aż tu, czy chcesz mnie tylko wkurzyć? – I jedno, i drugie – przyznał Montoya. Tym razem błysnął w uśmiechu białymi zębami, ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 pizzeria.sosnowiec.pl

WordPress Theme by ThemeTaste