Bestii ciągle nie było dość. Hope zdusiła ręką cisnący jej się na usta krzyk przerażenia. Nienasycony potwór żądał więcej i więcej, nieważne jak wielką okazywała mu uległość.

  • Alojzy

Bestii ciągle nie było dość. Hope zdusiła ręką cisnący jej się na usta krzyk przerażenia. Nienasycony potwór żądał więcej i więcej, nieważne jak wielką okazywała mu uległość.

05 February 2023 by Alojzy

A wszystko przez tego chłopaka, przez Santosa. Poprzez zaciemnione okna i ciężkie, zamknięte na zasuwę, metalowe drzwi przedostawała się do środka światłość. Dobro zmagało się ze Złem. Hope otoczyła się ciasno świetlistą opończą. Dobro zwycięży, wierzyła w to, musiała wierzyć. Jeżeli nie uwierzy, będzie zgubiona. Jeszcze kilka kroków i wydostanie się z tego zapomnianego przez Boga miejsca, Bestia może się uspokoi, nasyci. Otworzyła drzwi, wymknęła się na zewnątrz i pobiegła do samochodu, modląc się, by nikt jej nie zauważył. Dopiero w samochodzie odetchnęła z ulgą. Tak jak przypuszczała, Światło pokonało Ciemności. Czuła teraz błogi spokój. Położyła głowę na kierownicy i odpoczywała. Oddychała coraz wolniej, coraz spokojniej. Zamknęła oczy. Odkąd kilka tygodni wcześniej pojawił się u niej Victor Santos, żyła jak w jakimś koszmarze. Zasięgnąwszy porady adwokata, zrobiła tak, jak żądał detektyw - wypełniła dokładnie wszystkie jego instrukcje. Odegrała rolę kochającej córki, tragicznej ofiary, która uciekła od matki dla ratowania samej siebie. Ku jej zdziwieniu wszyscy przyjaciele i znajomi dali się nabrać. Dodawali jej odwagi, okazywali zrozumienie, sympatię, współczucie, a nawet litość. Jednak nie miała złudzeń, że w salonach Nowego Orleanu aż huczy od plotek. Widziała, że jej osoba budzi odrazę. Nic nie było już takie samo - nawet Ojciec Rapier patrzył na nią innymi oczami. Oto córka dziwki, brudna i pospolita, napiętnowana grzechem. Zacisnęła palce na kierownicy. Ciemności naigrawały się z niej, szydziły swoim urągliwym śmiechem. Zasłona czystości opadła i odtąd Bestia, silniejsza teraz niż kiedykolwiek, nie dawała jej chwili wytchnienia. Opanowanie i wstrzemięźliwość, którymi tak się kiedyś szczyciła, które były jej tarczą, zawodziły ją coraz częściej. Została napiętnowana przez Cień. Teraz widzieli to wszyscy. Otworzyła oczy. Na moment oślepił ją słoneczny blask. Rozwarła prawą dłoń i patrzyła na czerwone ślady pejcza. Żałowała z całej duszy, że krzyki bólu rozbrzmiewające jeszcze w jej uszach, nie należały do Victora Santosa. Nienawidziła go, nienawidziła gorąco, zaciekle, wbrew rozumowi i logice. Spalała się w tej nienawiści. Myślał, że wygrał. Myślał, że ją pobił. Słyszała jego rozbawienie, w głowie dźwięczał jej jeszcze jego śmiech. Spotykał się z Glorią; córka oznajmiła jej to hardym, wyzywającym tonem. Ale Gloria nic nie rozumiała, nie dostrzegała Bestii ukrytej pod piękną powłoką. Jak zawsze, to ona musi pokazać córce prawdę, by ją ratować. Zadrżała, czując lodowaty dreszcz pełznący po plecach. Victor Santos jeszcze za wszystko zapłaci. Ona ma przyjaciół, ludzi, którzy za pieniądze chętnie jej pomogą. Zawsze pomagali. O tak, Victor Santos będzie błagał o wybaczenie. Pożałuje, że ośmielił się stanąć jej na drodze. CZĘŚĆ VII Raj ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY SIÓDMY Nowy Orlean, Luizjana, 1996 Chop Robichaux był jedną z tych atrakcji Dzielnicy Francuskiej, która pozostaje ukryta przed oczami turystów jako lokalna osobliwość, nieznana nawet mniej wtajemniczonym mieszkańcom. Chyba że ci obracali się w mrocznym podziemiu płatnego seksu, gdzie szukali najrozmaitszych podniet i perwersji. Owi amatorzy występku oczywiście znali Chopa - sprytnego, obrotnego człowieka interesu, o którym powiadano, że zawsze spada na cztery łapy i że za pieniądze zaspokoi najbardziej nawet chorobliwą fantazję. Teraz Chop gotów był dostarczyć informacji o Śnieżynce. Santos odłożył słuchawkę i popadł w zamyślenie. Chop powiedział mu, że jeśli chce schwytać mordercę, powinien przyjść natychmiast do jego klubu przy Bourbon Street. Oczywiście Santos wiedział, jak mętną postacią jest Robichaux i nie ufał mu ani trochę. Jeśli jednak ktokolwiek w Dzielnicy mógł wiedzieć na temat Śnieżynki więcej, niż wiedział sam Santos, był nim nie kto inny, tylko właśnie Chop. W końcu młode prostytutki to jego działka. - Kto dzwonił? Santos popatrzył przez ramię na Glorię, rozłożoną w poprzek łóżka, na wpół przykrytą zmiętym prześcieradłem. Uśmiechała się. Była tak piękna, że jej uroda zapierała dech w piersiach. Miłość z nią wymykała się wszelkim opisom. Wszystko blakło wobec tego, jak się czuł, kiedy złączony z nią wznosił się na szczyty uniesienia. - Wybierzesz się na przejażdżkę? - zapytał, z truciem opanowując podniecenie. - Jasne. Dokąd? - Do Dzielnicy Francuskiej. Na spotkanie ze starym przyjacielem. Podniosła się, wyczuwając, że coś jest nie tak. - Stary przyjaciel? - zapytała i odgarnęła z twarzy potargane włosy. - Co za jeden? Pochylił się i pocałował ją, mocno, po czym niechętnie oderwał się od niej. - Opowiem ci w samochodzie. - Znam miejsce na Burgundy, gdzie dają zabójczą margeritę. Do tego wspaniałe chipsy i salsa. Co ty na to? - Świetnie. - Pocałował ją znowu. - Chodź, musimy się spieszyć. Szybko wzięli prysznic i ubrali się, nie tracąc czasu na rozmowę. Lubił to u niej - sposób, w jaki dostosowywała się do ograniczeń czasowych, jakie narzucała jego praca. Lubił też chwile nie zagłuszanego paplaniną milczenia. Lubił, lecz jednocześnie go niepokoiły, ponieważ nigdy nie były puste, wymuszone. Gdy się nie kochali, milczenie powinno wydawać się kłopotliwe, niezręczne, tymczasem z Glorią milczało mu się wspaniale. Po dwudziestu minutach wjeżdżali już do Dzielnicy. - No więc kim jest ten stary przyjaciel? - Znam go z czasów, kiedy byłem podoficerem. - Zerknął na nią przelotnie. - Chop Robichaux. - Chop Robichaux? - powtórzyła. - Znam skądś to nazwisko. Santos zaśmiał się niewesoło. - Nic dziwnego. Sześć lat temu pełno go było na pierwszych stronach gazet. Pamiętasz skandal w policji nowoorleańskiej, który prasa nazwała Aferą Czterech? Zastanawiała się przez chwilę. - Jak przez mgłę. - Przypomnę ci. Czterech podoficerów zostało oskarżonych o branie łapówek za przymykanie oczu na działalność pewnego klubu na obrzeżach Dzielnicy Francuskiej. Zostali skazani. Klub był rodzajem sex shopu, ale nie takiego zwyczajnego. To było twarde porno, prawdziwe gówno z udziałem nieletnich. Wykorzystywali przeważnie dzieciaki, które uciekły z domu. Klub nazywał się Chop Shop, od imienia właściciela. Właśnie do niego jedziemy. - Dziecięca pornografia? - oburzyła się Gloria. - Boże, to wstrętne. - Wszyscy tak reagowali. A Chop robił swoje. Wysoko postawieni ludzie we władzach miasta brali ciężkie pieniądze za przymykanie oczu na sprawę. Dlatego się za nich zabrałem. - Zabrałeś się? - Gloria nachmurzyła się. - Co masz na myśli? - Byłem wtedy podoficerem. Wiedziałem, że niektórzy oficerowie są opłacani przez Chopa. Zawarłem z nim układ, potem poszedłem do wydziału spraw wewnętrznych. - Nie przysporzyło ci to przyjaciół. - Nieszczególnie. Na szczęście wkrótce przeniesiono mnie do zabójstw. - Santos skręcił w Bourbon. - Wydział spraw wewnętrznych był bardziej zainteresowany przekupnymi gliniarzami niż Chopem. Za to, że zgodził się świadczyć w sprawie, nie wysunięto przeciwko niemu oskarżenia. - Nie poszedł siedzieć? - Tak to działa. Standardowa procedura operacyjna. Klub oczywiście zamknięto. Dopiero niedawno otworzył drugi. Teraz facet jest prawdopodobnie czysty, ale tacy jak on nie potrafią trzymać się prawa. Tylko że to już nie moja działka. - I co, koniec historii?

Posted in: Bez kategorii Tagged: maciej kurzajewski, spódnice midi na lato, następny odcinek m jak miłość,

Najczęściej czytane:

przynajmniej na razie. - Poklepał ja po kolanie. -Chyba ¿e

naprawde chcesz mnie doprowadzic do szału. - Nie miałam takiego zamiaru. - Odsuneła sie troche. Dobrze. Nie mogła sobie wyobrazic, ¿e idzie z nim do ... [Read more...]

wiedziała, ¿e powinna byc tym poruszona, ale czuła sie coraz

bardziej senna. - Ale chyba nie mamy wyboru, prawda? Powiedziałem mu, ¿e wypowiedziała jego imie, a on zgodził sie przyjechac. ... [Read more...]

magazynie, chcac zagłebic sie w lekturze artykułu o ksie¿nej

Dianie. - Wiec jestes frajerka - rzuciła Kylie, chwyciła swoja szklanke i duszkiem wychyliła jej zawartosc. Kostki lodu ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 pizzeria.sosnowiec.pl

WordPress Theme by ThemeTaste