nó¿kami, rozchlapujac dookoła ciepła wode. Wierzgał i
gaworzył wesoło, a Marla była pewna, ¿e to najwspanialsze dziecko na swiecie. - O, tak - powiedziała, łaskoczac go w brzuszek. - Nawet jesli twój tatus jest palantem czystej wody. - James usmiechnał sie szeroko i zamachał raczkami, jakby naprawde rozumiał, a Marla nagle poczuła jakis ból w sercu. Dlaczego nie potrafi po prostu cieszyc sie dziecmi i me¿em, dlaczego nie chce zaakceptowac faktu, ¿e to jest jej ¿ycie i ¿e ¿ycia w takim luksusie zazdrosciłaby jej pewnie niejedna kobieta? Zapomnij o Nicku. Zapomnij o wszystkim, co cie niepokoi. Ciesz sie ¿yciem, Marla! Ale czuła, ¿e nie potrafi. 287 Tak, mo¿e cieszyc sie synem i córka, ale przecie¿ to nie wszystko. Musi dowiedziec sie jeszcze tylu rzeczy. Wytarła Jamesa recznikiem, oprószyła zasypka i ubrała w niebieskie spioszki, z których zaczynał ju¿ wyrastac. - Taki du¿y chłopak z ciebie - powiedziała z duma i zniosła go na dół. W domu było dosc cicho. Wszyscy wyszli, nadszedł wiec odpowiedni moment, by zrobic pare rzeczy, które wymagały dyskrecji. Wło¿yła dziecko do kojca i podniosła słuchawke telefonu. Po kilku sekundach uzyskała połaczenie z departamentem policji San Francisco, ale dowiedziała sie, ¿e mo¿e tylko zostawic wiadomosc, bo detektyw Paterno wyszedł. Poprosiła, ¿eby zadzwonił do niej po powrocie, rozłaczyła sie i wykreciła numer Uniwersytetu Stanu Kalifornia w Santa Cruz, gdzie zapytała o córke Pameli Delacroix. - Przykro mi, ale na liscie studentów nie ma nikogo o tym nazwisku - powiedziała kobieta w sekretariacie. Swietnie. Marla zabebniła palcami w porecz fotela. James le¿ał na plecach, gaworzac, wyraznie zadowolony z ¿ycia. - Mo¿e ta osoba została wpisana na liste pod innym nazwiskiem -zasugerowała Marla, rozpaczliwie usiłujac przypomniec sobie cokolwiek, co dotyczyłoby Pam Delacroix albo jej córki. - W takim wypadku musiałaby je pani znac, ale nawet gdyby sie okazało, ¿e istotnie jest nasza studentka, nie mogłabym udzielic takiej informacji. Byłoby to niezgodne z naszymi zasadami. Rozmowa prowadziła donikad, w koncu Marla po¿egnała sie i odło¿yła słuchawke. Znowu pudło. Rzuciła okiem na swój nadgarstek, chcac sprawdzic, która godzina, ale nie miała na rece zegarka. Wydało jej sie to dziwne. Była pewna, ¿e zawsze nosiła zegarek... och, na litosc boska, w tej kasetce z bi¿uteria 288 na górze na pewno znajdzie jakis zegarek. Na sciennym zegarze była ju¿ prawie dwunasta. Z dzieckiem na rekach wróciła do swojego pokoju. Przeszukała kasetke, pełna kolczyków, klipsów i łancuszków, i tak, jak sie spodziewała, znalazła w koncu zegarek na bransoletce. Ju¿ wyciagała po niego reke, kiedy nagle cos