omlet klasyczny

  • Alojzy

omlet klasyczny

05 February 2023 by Alojzy

Klara wychyliła się za burtę i przeczytała zdumiona. - „Rycerz z Hongkongu"? Nazwałeś jacht dla upamiętnienia naszej nocy? - To była niezapomniana noc. - Och, z pewnością pochwaliłeś się nią przed Dianą - powiedziała. - Nikt o niej nie wiedział. To był mój sekret - zapewnił. - A ty mówiłaś komuś o naszym spotkaniu? - Nie, chociaż mam jedną przyjaciółkę, która coś podejrzewała, zobaczywszy wtedy moją twarz. - Jak wyglądałaś? - Na bardzo szczęśliwą - rzekła i pocałowała go namiętnie. Bryce pomyślał, że bardzo by chciał teraz się z nią tu kochać, lecz na rzece było zbyt wielu żeglarzy. - Wracamy do domu - powiedział, oddychając równie szybko jak ona. - Czas podnieść kotwicę. Kilka godzin później, gdy znaleźli się po kolacji na balkonie, mogli się kochać bez przeszkód. Oboje byli siebie spragnieni. - Bryce - szeptała Klara ogarnięta namiętnością. Czuła go w sobie, więc wygięła się tak, by doznawać bliskości całym ciałem. Bryce był szczęśliwy, obserwując, jak przeżywała rozkosz, którą jej sprawiał. Orgazm wyczerpał ich oboje. W ciszy leżeli objęci na podłodze, słuchając szumu wiatru. Klara spojrzała w rozgwieżdżone niebo i spostrzegła spadającą gwiazdę. - Wypowiedz w myśli jakieś życzenie - powiedziała. - Nie potrzebuję życzeń. Jestem szczęśliwy - odszepnął. - Jaki arogancki. - A ty czego sobie życzyłaś? - Nie powiem. - Jeszcze jeden sekret? - Co masz na myśli? - Wiele przede mną ukrywasz. Nie interesuje mnie, co to jest. Boli mnie tylko, że mi nie ufasz. - Nie ma o czym mówić. Bryce nie odezwał się, tylko pocałował ją w czoło i zamknął w ramionach, jakby o niczym nie rozmawiali. Klara przytuliła się do niego, powtarzając w myślach życzenie, które nie mogło się spełnić. Czuła się dziwnie. Nie dlatego, iż wcześniej nigdy nie była w sklepie spożywczym, ale dlatego, że nigdy dotąd nie wiozła dziecka na sklepowym wózku i nigdy nie robiła tego w towarzystwie tak przystojnego mężczyzny. Jeszcze miesiąc temu w ogóle nie wyobrażała sobie takiej sceny. Bryce sięgnął po paczkę płatków i wrzucił ją do wózka. - Nie możesz tak po prostu wszystkiego wrzucać, bo nic więcej się nie zmieści - powiedziała, układając porządnie zakupy. - Dlaczego sama tego nie zrobisz, mnie pozwalając pchać wózek? Klara zamieniła się z nim i wzięła listę zakupów. Szybko skierowała się ku miejscu, gdzie stały potrzebne produkty, a Bryce podążył za nią. - Byłaś tu już kiedyś? - Nie, czemu pytasz? - Skąd wiesz, gdzie co stoi? Mnie znalezienie czegokolwiek w tym sklepie zabiera masę czasu. - Kobiety radzą sobie z tym lepiej - odparła, choć zdawała sobie sprawę, iż nie w tym rzecz. Trening, który przeszła w CIA nauczył ją spostrzegawczości. Jednym spojrzeniem ogarniała teren, notowała w pamięci szczegóły tak, by mieć opracowaną trasę ewentualnej ucieczki. Popatrzyła na inne kobiety z dziećmi zajęte zakupami. Jeszcze niedawno pomyślałaby, że prowadzą nudne życie. Dziś im zazdrościła, zaczęła bowiem wątpić, czy praca w CIA naprawdę daje jej szczęście. Zrozumiała, że przestała czuć się szczęśliwa, gdy zakochała się w mężczyźnie, który towarzyszył jej dziś na zakupach. Nie oczekiwała, że się zakocha, a jednak tak się stało. Myśl, że będzie musiała opuścić Bryce'a i jego dziecko, sprawiała jej ból. Nie kontaktowała się ze swoim szefem w CIA, ponieważ wcale nie chciała wiedzieć, czy Mark został schwytany. Oznaczałoby to przecież konieczność powrotu do pracy. Dziecko zaczęło marudzić, więc sięgnęła po opakowanie krakersów i dała je małej. - Całe pudełko? - zdziwił się Bryce. - To nagroda za dobre zachowanie podczas zakupów. Przecież już skończyliśmy. Bryce odetchnął z ulgą, a Klara wzięła go pod ramię. - Biedaku, ty też chcesz nagrodę? Zachowywałeś się lepiej niż Karolina? A może, za dużo płakałeś? Bryce roześmiał się, a Klara zaczęła wykładać zakupy na pas transmisyjny przy kasie. Kilka minut później byli już na zewnątrz. Karolina zajadała krakersy. Klara uznała, że mała zjadła już wystarczająco dużo, wyciągnęła więc rękę, by zabrać jej pudełko. Nagle rozległo się coś przypominającego wystrzał. Klara instynktownie rzuciła się na wózek i pchnęła go całym ciałem między dwa samochody. Zderzyła się przy tym z Bryce'em, który zrobił to samo. Gdy rozejrzeli się wkoło, zorientowali się, że strzelił gaźnik czyjegoś samochodu. Klara odetchnęła głęboko i sprawdziła, jak się czuje dziecko. Mała spokojnie jadła swoje krakersy. Bryce stał przy samochodzie i przyglądał się jej badawczo. - O co chodzi? - spytała, otwierając bagażnik. - To było profesjonalne zachowanie obronne. Uczono mnie go w siłach specjalnych. A ty gdzie się nauczyłaś? ROZDZIAŁ DZIESIĄTY - To chyba zwykły instynkt macierzyński. - Klara wzruszyła ramionami. - Większość ludzi najpierw sprawdziłaby, co się dzieje, a nie osłaniała dziecko przed kulą własnym ciałem. - Nie należę do zwyczajnej większości. Zapomniałeś, że pracowałam w ambasadzie? O jakiej kuli mówisz? Przecież to czyjś gaźnik się zakrztusił - powiedziała Klara, wkładając zakupy do bagażnika, gdy Bryce ciągle stał bez ruchu, obserwując ją uważnie. Pomyślała, iż ciągle jeszcze nie może wyznać mu prawdy. - Nie wiedzieliśmy, że to gaźnik.

Posted in: Bez kategorii Tagged:

Najczęściej czytane:

też nie dał najmniejszej szansy. Nagle zauważył, że

Stiveton patrzy na niego groźnie, więc przyoblekł twarz w wyraz powagi. - I ? ... [Read more...]

rozmawiać.

- Rozmowa może zaczekać. Poczerwieniała. Do licha, od wieków tak często się nie rumieniła. ... [Read more...]

- Zamierzamy spędzić z wami wieczór -

odparł Pierce, spoglądając na jednego, a potem na drugiego siostrzeńca. - Przecież zwykłe tak jest. Coś się zmieniło? ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 pizzeria.sosnowiec.pl

WordPress Theme by ThemeTaste