- Noc po nocy. Facet za facetem.
- Jeśli jutro wieczorem będzie jakiś nowy facet, zastrzelę go. - Niech będzie. - Rainie? Przyłożyła palec do jego ust. - Nie mów tego - mruknęła. - Zostaw coś na potem. Zsunęła mu spodnie. Pomogła mu pozbyć się slipek. Wtedy to ona znalazła się na dole, a on ponad nią. Rozsunęła nogi. Uniosła biodra. Nie mógł oderwać oczu od jej twarzy. Wyczytał z niej nieśmiałą nadzieję i coś jakby grymas postanowienia. - Rainie - szepnął. - Dobrze jest cieszyć się życiem. - Nie wiem, jak to się robi. - Ja też nie wiem. Będziemy się uczyć razem. Objęła go nogami. Zacisnął zęby i powoli opadł w dół. Starał się być delikatny, ale nagle jego ciało zesztywniało. Jej ciałem wstrząsnął spazm. Quincy pragnął, żeby doznania Rainie były dobre, przyjemne. Oddychaj głęboko. Nie śpiesz się. Ale w chwilę później wyraz jej twarzy gwałtownie się zmienił. Jej ciało zmiękło, przylgnęło do niego. Przesunęła się pod nim. Potem znowu i znowu. - Spokojnie... - Proszę...! Teraz! Proszę! Pochylił głowę. Poddał się jej, kiedy mocniej przycisnęła go rękami. Koniec z opanowaniem. Koniec kłębowiska myśli w głowie. Jej krzyk. Jej ciało. Jej ufne spojrzenie. 208 Wykrzyknęła. Zdziwiona. Ekstatyczna. Przez chwilą cieszył się, patrząc na wyraz jej twarzy. Potem dłużej nie wytrzymał. Przyłączył się do niej, zagłębiając się w otchłani zmysłów. Potem Rainie zasnęła pierwsza. Quincy pomyślał, że też mógłby się zdrzemnąć, ale był za bardzo rozbudzony. Promienie słońca wpadały przez okno. Leżał na plecach. Rainie wsparła głowę na jego ramieniu i obejmowała go w pasie. Od czasu do czasu przesuwał palcem po nagiej krągłości jej ramienia i cieszył się, gdy przytulała się do niego jeszcze bardziej. Zachwycał się, patrząc, jak ona śpi. Ciemne włosy opadały w nieładzie na poduszkę. Różowe usta były rozchylone, Rainie sapała lekko. Pół kobieta, pół dziecko. I cała należała do niego. Znowu pogłaskał jej ramię. Mruknęła coś cicho przez sen. - Nigdy cię nie skrzywdzę, Rainie - powiedział cicho. Potem spojrzał na telefon, który, jak wiedział, powinien wkrótce zadzwonić. Trzeba było wrócić do polowania, do zabawy w psychopatyczne zabijanie. Pomyślał o swojej córce, młodej i dumnej, która w tym momencie w pokoju hotelowym pilnie przeglądała dane finansowe. Pomyślał o Rainie, o tym, jak rozjaśniła pokój, tylko do niego wchodząc. Pomyślał o sobie, o tym, że jest starszy, mądrzejszy i zdecydowany uczyć się na swoich błędach. Czas przestać rozpaczać z powodu tego, co stracił. Czas zacząć walkę o to, co mu jeszcze zostało. 31 Wirginia Czekoladki dostarczono tuż po godzinie piętnastej. Przyniósł je w specjalnym opakowaniu pracownik w brązowym stroju firmy kurierskiej UPS o cudownych piwnych oczach. Mary podpisała odbiór, zerknęła na kuriera i poczuła się jeszcze lepiej, kiedy lekko się zaczerwienił. Wróciła do domu i niecierpliwie otworzyła paczkę. Wewnątrz znajdowało się nieduże zielone pudełko owinięte w złotą folię. To nie były czekoladki marki Godiva. Nie rozpoznała nazwy na nalepce.