na scenie ani nie zaczepiam mężczyzn na ulicy.
Prowadzę spokojne, nudne życie. Najwięcej emocji przeżywam, kiedy zaczynamy nową kampanię reklamową. - Może i tak, ale masz skłonności do odwiedzania różnych psychopatów. Obiecaj mi, że pojedziesz prosto do domu. Skinęła głową, poczekała, aż Dane dotrze do jeepa, i ruszyła. Jechał za nią, tak jak przyrzekł. Kretyński pomysł. Kompletnie już trzeźwy, Andy Latham wiedział, że postąpił głupio. Siedział w celi. Nadszedł dzień. Przynieśli mu śniadanie. Jedzenie okazało się nie najgorsze jak na areszt. Dobra kawa. Potarł brodę i poczuł zarost. Muszę fatalnie wyglądać, pomyślał. Spał w ubraniu, nie uczesał się. Wszystko przez alkohol. Zwykle był dość uważny i nie pił za dużo. Ale wczoraj wieczorem... To te ryby. Martwe ryby na podwórku. Ciągle 242 martwe ryby. Nie mógł uwierzyć, że to nie te bogate nieroby. Smród... Zapach ryb towarzyszył mu przez życie. Świeże pachniały ładnie, rozkładające się tak, że każdy by zwymiotował. Zupełnie jakby ktoś wiedział, jak bardzo nie znosi smrodu zepsutych ryb. Za dużo wypił i stracił panowanie nad sobą, chociaż przyjemnie było palnąć Nate'a. Teraz jednak wiedział, że postąpił głupio. Przez całe życie udawało mu się nie trafić do aresztu, aż wreszcie trafił. Tylko dlatego, że kogoś rąbnął, za taki drobiazg. Oblał go zimny pot. Musi się wydostać, i to szybko. Usłyszał brzęk kluczy. Ktoś się zbliżał. Szeryf Gary Hansen, różowa twarz. Powinien wrócić na północ. Niektórzy ludzie tu pasowali, niektórzy nie. Hansen nie pasował, a wydawało mu się chyba, że wyspa należy do niego. Otworzyły się drzwi. Andy podniósł się niepewnie, nie żeby był pijany, po prostu siedział za długo. Odczuwał też pewien respekt przed Hansenem. - O co chodzi? - zapytał. - Przyszedł twój adwokat. Wygląda na to, że zaraz wyjdziesz. Gdyby to zależało ode mnie, posiedziałbyś dłużej. Niestety, obowiązują przepisy. - Powinni pana wylać z roboty za taki tekst. Cholera, pomyślał, może da się nawet wyprocesować jakieś odszkodowanie? - Staniesz przed sędzią, wpłacisz kaucję i sobie pójdziesz. - Szeryf patrzył na niego z niesmakiem. - Ale nie stawiaj się tak. Jesteś oskarżony o pobicie. Możesz jeszcze wylądować w prawdziwym pierdlu. 243 Andy zbliżył się do szeryfa. - A ty, wieprzu, możesz pewnego dnia wypaść