Cztery dni później Mark przyszedł na zebranie Klubu Ranczerów, zwołane
przez Gavina. Był piękny teksański wieczór, a w domu czekały na niego dwie równie piękne młode damy. Wszystko było juŜ ustalone. Za tydzień Mark i Alli biorą ślub. Będzie jej siostra i wszyscy przyjaciele. Przed dwoma dniami dzwoniła pani Tucker, Ŝe chętnie wróci do Royal jako niańka Eriki. Mark i Alli aŜ podskoczyli z radości, i wtedy Mark zasugerował, Ŝe Alli powinna skończyć studia i uzyskać dyplom. Wówczas Mark zatrudni ją w studio przy obsłudze komputera. - Hartman, przestań głupio się uśmiechać, bo trzeba zabrać się do roboty - powiedział Logan, gdy Mark zajął miejsce przy stole. - A ty przestań się wyzłośliwiać, Ŝe przyspieszam termin ślubu. Mam nadzieję, Ŝe przyjdziecie w sobotę na wesele. - Oczywiście - rzekł Gavin z uśmiechem. - A teraz zabierajmy się do roboty. Ten ostatni, pełen pogróŜek list do Nity daje do myślenia - kto wie, czy któryś z nas nie będzie musiał czuwać nad farmą Windcroftów. Moim zdaniem Connor, z jego doświadczeniem, nadaje się do tego. - Powiadomiłeś go juŜ o tym? - zapytał Jake. - Nie, powiem mu, jak wróci z Wirginii. Taką sprawę naleŜy mu przekazać osobiście. Wszyscy skinęli głową na znak zgody. - Connor chciał, Ŝebym do niego zadzwonił i poprosił Marka do telefonu, bo nie będzie mógł być na ślubie. WciąŜ liŜe łapy po tym, co przeŜył. Mark skinął głową ze zrozumieniem. - Postanowiliśmy zatem - rzekł Jake wstając - Ŝe skoro wszyscyśmy się tu zebrali, bo Connor dołączy do nas niebawem, moŜemy urządzić Markowi wieczór kawalerski. Na dole wszystko jest przygotowane. Mark roześmiał się. - Dzięki, chłopaki. - Masz jakąś radę dla zatwardziałych starych kawalerów? - zapytał jeden z nich. - Owszem, mam. Jeśli spotkacie kobietę waszego Ŝycia, nie pozwólcie, by ktoś stanął wam na drodze. - Jeśli o mnie chodzi, to sprawa jest dyskusyjna - powiedział któryś. Wszyscy jednak zgodzili się, Ŝe bez kobiet nie wyobraŜają sobie Ŝycia. EPILOG Oczy wszystkich skupione były na państwu młodych tańczących na parkiecie. Od przeszło godziny trwało wesele i wszyscy twierdzili, Ŝe było godne młodych małŜonków. Panna młoda była w białej sukni, pan młody - w smokingu. Siostra Alli, Kara, była druhną, Jake - druŜbą Marka. Późnym wieczorem państwo młodzi lecieli do Dallas, a stamtąd na Hawaje, gdzie spędzą tylko tydzień, bo nie wyobraŜają sobie dłuŜszego rozstania z Eriką. Pani Tucker będzie w tym czasie opiekować się małą. Mark zacisnął dłoń na ramieniu Alli. Był jej najszczęśliwszym męŜem i najszczęśliwszym ojcem Eriki. Trzymając się za ręce podchodzili do gości, dziękując im za przybycie na uroczystość zaślubin. Szczęście jaśniało na ich twarzach. Mark przytulił mocno Ŝonę, nie mogąc się doczekać nocy. - O czym myślisz, Mark? - zapytała Alli, zaglądając mu w oczy. Uznając, Ŝe to, co ma do powiedzenia, tylko ona powinna usłyszeć, szepnął jej coś do ucha. Spojrzała na niego groźnie. - Pytałaś przecieŜ, to ci odpowiadam - rzekł. Uśmiechnęła się leciutko. - Rzeczywiście, pytałam, prawda? - No właśnie.